1. Intro

Wilk Bardzozły rozejrzał się wokół przekrwionymi oczami. Głowa dudniła mu tępym, pulsującym bólem. Ciężki woal porannej mgły przylgnął do ziemi, jakby zdjęty nagłym lękiem, wypłaszczył się, przycupnął. Z liści kapało.

– Ciężka noc – powiedział Wilk chrapliwie, z wysiłkiem. – Co, Złotowłosa?

Roszpunka odstawił butelkę.

– Uważaj sobie, kundlu – głos miał nieprzyjemny, buczący nosowo. – Jeszcze raz tak do mnie powiesz, a wyrwę ci ten ogon z kudłatego dupska.

Wilk spuścił łeb. Nie odpowiedział.

– E.. eheeeem… – Roszpunka odchrząknął nieładnie, pochylił się i splunął gęstą śliną. Otarł usta wierzchem dłoni. – Złotowłosa pracował wczoraj pod Trzema Misiami. To jego rewir.

Zastanowił się.

– Może nawet któryś przeżył… – dorzucił z krzywym uśmiechem. – Jak Złotowłosa miał dobry humor.

Wilk Bardzozły pochylił łeb jeszcze niżej. Poczuł, że robi się bardzo, bardzo zły.

– To już, kurwa, nie ten sam Las co dawniej – pomyślał. – To już nie to samo Królestwo. Wszystko poszło w defekt. Zmarnowało się. Spleśniało jak zapomniany kawałek skórki od chleba… To już nie te czasy…

Zaciągnął się papierosem patrząc jak Roszpunka znowu sięga po butelkę i podnosi ją do ust.

– Nic już nie jest takie jak powinno – pomyślał Wilk Bardzozły. – To już, kurwa, nie moja bajka…

 

Roszpunka

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

[zdjęcie: domena publiczna]