Terminy, których nie ma – pilokatabaza

Z „Wyelkiey Xięgi Poyęć Wątpliwech A Być Może Nawet Nieistnieyącech„:

 

Pilokatabaza (z gr.) – sztuka unikania o włos.

 

Termin wprowadzony do obiegu (i wymyślony, jak sądzę) przez Umberto Eco w Wahadle Focaulta (1988), zresztą jednej z moich ulubionych książek ever.
Poznajemy ją najczęściej po reakcji otoczenia – spóźnionych syknięciach i achnięciach, kręceniu głowami z niedowierzaniem i pełnych podziwu kwestiach w rodzaju: „Ależ ty masz, kuuuurwa, fuksa, facet…” Pewną wskazówką, że mamy do czynienia z pilokatabazą w wersji podręcznikowej, może być również drgające jeszcze ostrze rzuconego znienacka noża, wbite w ścianę o centymetr od naszej głowy gdy akurat pochyliliśmy się by odpalić papierosa.
Jeśli chodzi o tego „farta”, to pudło, proszyjawas. Szczęście nie ma tu nic do rzeczy. Unikać o włos trzeba umieć.
Albo poprzez takie dopasowanie się do rzeczywistości, by poruszać się między nieszczęściami jak pratchettowska czarownica między kroplami padającego deszczu, albo przez odpowiedni wpływ na ową rzeczywistość, żeby to ona z własnej woli omijała nas szerokim łukiem.
Jak na załączonym obrazku.

 

pilokatabaza

[zdjęcie: domena publiczna]