Drobna pożyczka

(…)

Wszedłem do kuchni i odstawiłem kubek do zlewu.
– Kochanie, masz jakieś pieniądze? – zapytałem.
Agnieszka podniosła wzrok znad krojonych warzyw.
– Chyba mam… – odparła. – A co?
– Daj mi piętnaście złotych.
– Na co ci piętnaście złotych? – odłożyła nóż.
– A co cię to obchodzi? – uśmiechnąłem się. – Agunia, jesteś wprawdzie moją żoną, ale nie przesadzaj.
Odpowiedziała uśmiechem i opłukała ręce.
– Mój macho – pogłaskała mnie po policzku mokrą dłonią. – Kieszonkowy.
Ma dotyk jak nikt inny na świecie.
– No dawaj – udałem zniecierpliwienie. – Jutro oddam.
Wzięła się pod boki i zmrużyła oczy.
– Ty świnio – wycedziła przez zaciśnięte zęby, całkiem udatnie odgrywając wściekłą z zazdrości kobietę. – Na dziwki chcesz!
– Jaaaasne – roześmiałem się juz calkiem otwarcie. – Jakbym chodził na takie co dają za paczkę fajek, to byś nie chciała mnie dotknąć nawet przez grubą folię.
– Przynieś mi torebkę.
Poszedłem do przedpokoju. Torebka leżała na komódce koło drzwi. Podniosłem ją za pasek i zawróciłem do żony.
Wygrzebała portfel i popatrzyła mi w oczy.
– Ile miało być? – szybkim dmuchnięciem odgoniła niesforny kosmyk włosów, spadający jej na nos.
– Piętnaście – wyszczerzyłem się. – Na dziwki.
Kiwnęła głową.
Nagle jej szczupła dłoń zawisła nad otwartym porfelem.
– Hmmmm… – zastanowiła się Aga. – To może powinnam dać ci więcej?.

 

(…)

.

 

©niekarany „Gry i zabawy małżeńskie” (fragm.)

.