– Noooo, gratuluję, gratuluję! Wspaniale sporządzony dokument! Świetnie, pani Piastomiło!
– Dziękuję, panie prezesie. Pi, panie prezesie.
– Eeee… słucham?
– Pi. Tak mówią do mnie znajomi.
– Pi? Cha cha cha! Jak ładnie. Jak ta liczba „pi”.
– Proszę? Nie rozumiem…
– Eeee… nicnic. Takie tam skojarzenie… W każdym razie, wracając do rzeczy… Znakomicie ułożona ankieta personalna. Nie spodziewałem się, muszę przyznać. No bo wie pani, niby nowy pracownik, niby córka ministra, no i ten, chłe chłe, kolor włosów…
– To po mamie…
– No właśnie… A tu taka niespodzianka! Pierwszy dokument i już pełen profesjonalizm.
– Dziękuję, panie prezesie…
– Spojrzmy… Wszystko tu jest. I miejsce na wpisanie imienia, i na nazwisko, i wiek… eeee… „wiek” piszemy przez „i” krótkie…
– Tak?
– Oj, taka tam nieważna literóweczka, bez znaczenia. Jedźmy dalej… Taaaak… Wszystko jak trzeba: miasto, województwo… No, to trzeba będzie poprawić – „województwo” piszemy przez o z kreską i de-zet.
– To z pośpiechu…
– No tak, przecież miała pani na to ledwie tydzień! Nie wymagajmy za wiele od młodego pracownika, w końcu to pani pierwszy samodzielny dokument, pani Pias…
– Pi.
– Pi. No tak. Cała reszta – bez zarzutu. Dobra robota. Tak trzymać, a wróżę pani wspaniałą karierę w naszej spółce.
– Dziękuję, panie prezesie. Miło mi, panie prezesie.
– Taaaak… Jak to mówią o nas, strategicznych spółkach skarbu państwa: rządy się zmieniają, koalicje zesrywają, a spółeczki trwają! I jeść dają.
– Wiem, panie prezesie. Tatuś często to powtarza.
– No właśnie. A zatem, jeszcze raz gratuluję, świetna robota! Znakomity dokument.
– Dziękuję, panie prezesie.
– Proszę przesłać mi kopię.
– Natychmiast, panie prezesie.
[zdjęcie: domena publiczna]