Rzeczy najnowsze:
– Mam dla ciebie super pomysł na wieczór – usłyszałem za plecami. Odwróciłem się od zlewu. Belzebub siedział na kuchennym stole i wlepiał we mnie swoje miodowozłote oczyska. Jego ogon zgrabnie otaczał złączone elegancko przednie łapki. – Program specjalny – obwieścił z dumą zwierzak. – Zobaczysz, będziesz wniebowzięty. Zakręciłem wodę. Co się będzie lać po próżnicy. – Wal – wytarłem ręce w ścierkę. – Niech świat usłyszy co tam dla..
Obaj siedzący za długim stołem mężczyźni mieli na sobie jednakowe śnieżnobiałe kitle, dwie jasne plamy na tle ciemnobrązowej, dębowej boazerii. Jak dwa szybkie maźnięcia pędzlem. – Szanowny panie Claude – zaczął ten z lewej, w okularach, ascetyczny chudzielec z ryżym jeżykiem na głowie. – Ostatnie dramatyczne przeżycia musiały z pewnością głęboko przeorać pańską delikatną psychikę, rozumiemy to doskonale. Wiele da się wytłumaczyć niedawną, doznaną przez pana traumą, niewątpliwie. Niemniej jednak..
Malarz klimatów nosi ze sobą dwie puszki z farbami. W jednej ma żółć, taką woczykłującą, w drugiej coś chlupie brązowo, z ochrową pianką przy brzegach, jak na filiżance z kawą. Acha, i czerwień w sprayu, wetknięta w tylną kieszeń dżinsów. Malarz klimatów to prawdziwy artysta, a taki nie potrzebuje więcej. Nadojadła mu zielona jednostajność, znudziła monochromatyczność krajobrazu. Chodzi i poprawia. Tu maźnie czekoladowo, szeroko i zamaszyście, tam muśnie na żółto,..
Dawno, dawno temu, za siedmioma morzami, siedmioma górami i na dodatek całkiem legalnie, była sobie dziwna kraina. Niby wszystko było tam w porządku, mieszkańcy krainy przez całe dnie ciężko pracowali na chleb, a po pracy, czyli w wolnym czasie, zakochiwali się i zakładali rodziny, najczęściej w weekendy, bo wtedy mieli wolne. I z tego zakochiwania i zakładania mieli potem dzieci, które też kochali. A skoro już kochali te swoje dzieci,..
Z bocznej uliczki, zza krzaka jaśminu wyjechał Leonard Cohen. Na rowerze, wprost na mnie. Zatrzymałem się gwałtownie, a on wyminął mnie pewnym, płynnym skrętem, nawet nie zwalniając. Nigdy w życiu nie widziałem z bliska Leonarda Cohena. Zamurowało mnie na sekundę. Ale to na pewno był on, na sto procent. Ten sam zakrzywiony nos, te same oczy, te same głębokie bruzdy obok ust. Szczupły, trochę przygarbiony. Leonard Cohen. Przebrany był za..