Michał przyniósł z przedszkola rysunek i dał mi go ze słowami:
– Masz, ciociu Iwonko, ty taka samiuśka na świecie jesteś… No to narysowałem ci przyjaciela. Ładny, prawda?
Dosłownie odebrało mi mowę, mówię wam. Kiedy już ją odzyskałam, wygoniłam gówniaka do ogrodu i chwyciłam za komórkę, zdecydowana zrobić z tych cholernych przedszkolanek miazgę. No wiecie państwo! Czego to uczą teraz w tych przedszkolach?! Zwyrodnialcy.
Na szczęście odebrała sama dyrektorka. Wydarłam się na nią, że nie życzę sobie, żeby nasze dzieci były edukowane w t a k i c h tematach i wyrastały potem na zboczeńców i gwałcicieli, że przedwczesna seksualizacja jest destrukcyjna dla młodych niewinnych umysłów, zwłaszcza ta przymusowa, bo nie wyobrażam sobie, żeby Michałek sam zainteresował się podobnymi zagadnieniami, za mały jest. I że ich pozwę, jak natychmiast nie wygonią z przedszkola tych wszystkich seks-pseudoedukatorów, genderowców cholernych, zboczuchów jednych. I że wypraszam sobie! I w ogóle. I trzasnęłam słuchawką. Sukinsyny!
I wtedy z ogrodu wrócił Michał z tekstem, że mu w końcu nie powiedziałam czy podoba mi się mój nowy przyjaciel, Żyrafa Magda.
Ups.
Kurwa…
[zdjęcie: domena publiczna]