– Cześć. Chłopaki będą po mnie za pół godziny. Kupiłaś?
– Nie. Pomyślałam, że domowej roboty będzie lepszy. W sklepach jest taki podejrzany szajs, pełno w tym chemii.
– Co?!
– Mówię, upiekłam sama. Nie było łatwo, bo nigdy tego jeszcze nie robiłam, ale znalazłam w internecie przepis…
– Mamo, co ty pleciesz?! Przecież oni zaraz tu będą!
– Czego się wściekasz? Już się dopieka, zanim przyjadą zdąży się jeszcze trochę przestudzić.
– Zwariowałaś?! Co ma się przestudzić?!
– Grzeczniej proszę. Człowiek się stara, a tu takie…
– Mamo, o czym ty mówisz? Ja się spakować muszę!
– No to się pakuj. Walizka jest w pawlaczu. Ja zaraz znajdę jakiś pojemnik na ciasto.
– Nie pojadę nad jezioro z walizką, jak jakiś emeryt! I jakie ciasto?!
– No przecież sam chciałeś…
– Co chciałem?!
– Napisałeś mi w sms-ie, że chcesz wyskoczyć z kolegami pod namiot i koniecznie potrzebny ci placek turystyczny. No to upiekłam. Zaraz dojdzie.
– Dżizas, jaki znowu placek?!
– Turystyczny. Znalazłam przepis w…
– Placek turystyczny… W mordę… Plecak, cholera, mamo, potrzebny mi PLECAK!
– Aaaaaa… No to pisz porządnie.
.