– Nie, dzisiaj nie. Nie mam ochoty. Może kiedy indziej. Nie teraz.
– Nie masz ochoty? Nie kłam, dziewczyno, nie umiesz kłamać. Przecież widzę, że masz. Chcesz tego.
– Nie dziś. Źle się czuję, boli mnie brzuch, okres mi się zaczyna.
– Chodź do mnie, mała. Za chwilę już nie będziesz o tym pamiętać, zobaczysz…
– Nie kuś. Dziś naprawdę nie dam rady. Mam jeszcze kupę rzeczy do zrobienia w domu. Muszę poodkurzać, miałam robić pikle…
– Daj spokój, to bzdury. Chodź, nie pożałujesz. Będzie fajnie, obiecuję.
– Wiem, że będzie. Zawsze jest bosko, fakt.
– Tym bardziej chodź. Lubisz to. I chcesz tego. Chcesz dać się mi posiąść.
– Ooooo, posiąść? Duże słowo.
– Odpowiednie. Lubisz mi się oddawać, tak całą sobą. Lubisz jak cię uwodzę, kochasz gdy sprawiam, że zapominasz o całym świecie.
– Hmmm… masz rację. Potrafisz to, trzeba ci przyznać.
– Wiem. Uwielbiasz dać mi się porwać, marzysz by wziąć cię w posiadanie, calutką, bez reszty…
– Taaak…
– Widzisz? Teraz też… Już na samą myśl przyspiesza ci oddech, nabrzmiewają ci sutki…
– Przestań! Przestań tak mówić. Proszę, nie teraz. Nie dzisiaj.
– Dzisiaj. Teraz. Chodź do mnie. Weź mnie. Nie oszukuj sama siebie, chcesz tego.
– Skąd ta pewność?
– Umiem patrzeć, mała. Twoje ciało mówi więcej niż myślisz. Nawet jeśli nie zdajesz sobie z tego sprawy, ciągnie cię do mnie.
– Czyżby? Skąd wiesz?
– Dziewczyno, przecież chodzisz wokół mnie od rana, krążysz niczym głodny rekin wokół rozbitka w małej łódeczce. Jak wygłodniały wilk wokół bezbronnej owcy.
– Serio? Nie zauważyłam.
– Doprawdy? A ja – tak. Cały czas rzucasz mi wymowne spojrzenia, mimowolnie dotykasz w przelocie, gdy przechodzisz obok nie możesz się powstrzymać by nie musnąć mnie choćby czubkami palców…
– Przestań. Jeśli nawet tak robię to dlatego, że… że…
– … że to silniejsze od ciebie, mała.
– Nie śmiej się ze mnie. Podniecasz mnie, nic na to nie poradzę.
– Wiem.
– Jest w tobie coś takiego… Masz w sobie coś, co… Nie wiem nawet jak to wyrazić.
– Nie musisz nic mówić, dziewczyno. Chcesz mnie. Ja to wiem.
– Nie mów tak…
– Nie walcz z tym. Nie opieraj się. I tak wiesz, jak to się skończy. Prędzej czy później i tak mi się oddasz, cała. Z rozkoszą. A potem jeszcze raz. I jeszcze. I jeszcze… To silniejsze od ciebie.
– Nie kuś… Naprawdę mam masę rzeczy do zrobienia.
– Zrobisz je kiedy indziej. Świat zaczeka. No, chodź, nie walcz już z tym. Chodź do mnie i zrób to, co lubisz najbardziej. Wiem, że tego chcesz. Chodź tu, bądź grzeczną dziewczynką. Po prostu mnie weź.
– Hmmm…
– Chodź, mała…
– Eeeeech… no dobrze – westchnęła dziewczyna i wyciągnęła rękę. – Ale tylko jeden rozdział.
– Jasne jasne, jeden rozdział. Oczywiście – uśmiechnęła się książka.
.
.
[zdjęcie: domena publiczna]